2016-10-20 19:55 5900
Szkoda gadać.... Również prosiłam się o zdjęcie z prześwielenia, pani obiecała, że prześle mi je na emaila. Oczywiście nie dosłała, trzeba było zjawić się tam osobiście. Pies miał podawane leki, które nie były wpisane w książeczkę zdrowia. Ba! Nawet mnie o nią nie poproszono. Weterynarz negocjator jakich mało. Pies miałbyć operowany najpierw za 700 złotych, potem lekarz potwierdził niekompetencje swoich pracownic i nagle uznał, że tą samą operacje możnaby zrobić jednak za 550. Gdy odmówiliśmy, bo lekarz usłyszał, że zdecydowaliśmy psa leczyć gdzie indziej, siłą sugestii stwierdzono, że i by nawet za 500 złotych by psa wyleczył. To ja się grzeczne Pana doktora pytam, chodziło o psa czy o stary zużyty telewizor???? Zdecydowanie odradzam Państwu przyprowadzania pupili do tego gabinetu.