2014-09-30 16:25 3521
Ten weterynarz, wyglądająco bardzo nobliwie, zna się koniach, których jest miłośnikiem. Może na psach.
Zdecydowanie nie ma pojęcia ( i serca) do kotów. Mojego, kilka lat temu, mało nie zabił. Przyjaciół kotkę również z trudem odratowano po działaniach tego lekarza( w tym roku).
Myli leki, podaje kotu lek, jakiego kotom podawać nie można. Nie słucha, nie ma dobrego kontaktu. Kota we wstrząsie proponuje przyjąć za 2 godziny (!!!), bo "ma pacjentów".
Przyjaciele za ratowanie kotki po zabiegu u dr.Lewandowskieo zapłacili ok.1800 zł (kot musiał przebywać w szpitalu dla zwierząt).
Właściecielom kotów zdecydowanie ODRADZAM.