Ropomacicze i podwyższony mocznik

Witam. Mój piesek, suczka 11 lat - mieszaniec, około 2 miesięcy temu (przełom listopada i grudnia) miała cieczkę. Po cieczce suczka zaczęła dużo pić i co za tym idzie bardzo dużo sikać. W grudniu, około 3 tygodnie po cieczce suczka zaczęła wymiotować, sapać i wydawało nam się, że jest z nią bardzo źle. Pobiegliśmy szybko na ostry dyżur, pare pomacań po brzuszku i diagnoza - zatrucie pokarmowe. Wydawało nam się to dość logiczne, że mogła coś zjeść i się tym po prostu zatruć. Dostała zastrzyki, antybiotyk. I rzeczywiście wszelkie objawy ustały. Do czasu. Niedawno (około tygodnia temu) wszystko zaczęło się od nowa - żółte wymioty, brak apetytu (lub zjedzenie posiłku tylko raz dziennie), duże pragnienie, częste oddawanie moczu, w końcu osowiałość i dyszenie. Biegniemy do lekarza, pies z dnia na dzień przeszedł z dobrego stanu w stan praktycznie krytyczny (nie reagowała nawet na swoje imię). I znów, antybiotyk, zatrucie pokarmowe itp. Jednak rzeczą na którą w końcu zdecydowała się weterynarz było badanie krwi. My zupełnie zieleni w temacie - to nasz pierwszy piesek i w dodatku suczka. Następnego dnia wyniki - pies mimo leków w jeszcze gorszym stanie, nos cały poklejony, ledwo oddycha, pije całą miskę wody po czym zwraca wszystko. I okazuje się, że mocznik podwyższony do 211, kreatynina zaś do 3, 5. Diagnoza - mocznica. Tylko skąd się wzieła. Badanie usg - i czarno na ciałym guzy ropne w macicy - ropomacicze. Weterynarz mówi, że nie ma co czekać i operacja jeszcze dziś, oczywiście jeżeli się zdecydujemy, bo jest zagrożenie, że może tego nie przeżyć - otruty organizm i wiek nie radzą sobie najlepiej z ogólnym znieczuleniem. Ale zdecydowaliśmy się - sunia przeżyła zabieg. Następnego dnia po operacji gdy ją odbieraliśmy była już szczęśliwa, że nas widzi, że wraca do domu. (śmierdziało jej z pyska moczem)
lekarz mówił, że teraz pare dni będzie dla niej decydujących, jak pójdzie z kroplówkami i jak bardzo zniszczone są nerki. W noc po zabiegu zaczęła już lekko skubać ryż z marchewką. Pije mleko i wodę i co najważniejsze nie wymiotuje. Następny dzień po odebraniu jej wstała już nawet sama by zasygnalizować, że chce jej sie siusiu (pierwszy raz od dawna wygląda jakby to kontrolowała). Byliśmy u weterynarz i tym razem przyjęła nas pani, która była z nasza suczką w nocy, zaraz po operacji. Jej zdanie jest takie, że podwyżosznyu mocznik jest spowodowany ropomaciczem i że teraz już wszystko powinno wracać do normy. I tu pojawia się moje pytanie, czy faktycznie po usunięciu ropomacicza możemy sobie jakoś poradzić z tym mocznikiem? Jeden lekarz twierdzi, że to stałe uszkodzenie nerek, inny zaś mówi, że skoro zostało usunięte ropomacicze to już wszysto powinno zmierzać ku lepszemu. U suni widzimy wielkie poprawy, ale jak to rokuje na przyszłość? Póki co wiadomo jest jeszcze osłabiona po poważnej operacji, ale wydaje nam sie, że z dnia na dzień postęp jest wielki. Z góry dziękuję za odpowiedź

Odpowiedź

Witam !


Moim zdaniem w przypadku opisanym przez Panią można być optymistą. Przyczyna dolegliwości Pani suki - ropny stan zapalny macicy został usunięty i naturalnym zejściem takiej sytuacji powinien być powrót do zdrowia Pani podopiecznej. Rzecz jasna czas trwania procesu chorobowego (dość długi okres do czasu przeprowadzenia zabiegu, który w tym konkretnym schorzeniu jest metodą z wyboru jeśli chodzi o jego leczenie) i wiek suczki sa pewnym obciążeniem (ich wpływ na ogólny stan zdrowia zwierzęcia jest do pewnego stopnia niewiadomą), jednak sądząc po dotychczasowym przebiegu okresu rekonwalescencji ja osobiscie zdecydowanie stawiam na pozytywne zakończenie. Sugeruje kontrolę poziomu mocznika, kreatyniny i enzymów wątrobowych (GOT i GPT) za jakiś czas (ok. 2 tyg po zabiegu). Życze zdrowia !


Pozdrawiam


Darek Białoń


lekarz weterynarii


Starachowice

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl