Czy było ryzyko?

Przepraszam, jeśli zaśmiecam forum, ale czuję się bezradna w sytuacji jaka miała miejsce. Tak, jestem fobikiem i szukam pomocy. Jestem nauczycielką w wiejskiej szkole i jak nie trudno się domyśleć chodzi o zwierzęta a konkretnie o kota. Wiadomo, iż świadomość szczepień na wściekliznę w ośrodkach miejskich jest znacznie wyższa niż na wsi i stąd moje obawy. W słoneczny dzień spędziłam z dziećmi na placu zabaw i pojawił się młody kot. Poprosiłam koleżankę o usunięcie kota z placu zabaw /ja mam fobie i nigdy, bym go nie dotknęła/ , ale ona jeszcze zanim to zrobiła jeszcze kilka minut go głaskała, wzięła na ręce i usunęła go z placu. Dosłownie zaraz po tym podeszła do mnie i złapała mnie za rękę potarła ot tak dla żartu widząc jak zbladłam. Nieświadoma "zagrożenia" zaraz po tym przetarłam tą dłonią czoło właśnie tam gdzie mnie dotknęła, i pech chciał, że w tym miejscu miałam niezagojoną rankę. Co jeśli kot mył śliną futerko chwilę wcześniej? Czy taka transmisja wirusa jest w moim wypadku możliwa? Czy ten pośredni kontakt jest dla mnie zagrożeniem? Dodam iż na naszych terenach jest dużo lasów i pól.

Odpowiedź

Witam Panią;


Opisana sytuacja raczej nie powinna u Pani wywołać niepokoju. Jeśli jednak dopadną Panią wątpliwości proszę zapoznać się min. ze statystykami wystąpienia tej choroby u konkretnych gatunków (w tym kotów) oraz przypadkami zarażenia się ludzi. Liczby wiele mówią i powinny wpłynąć pozytywnie na Pani obawy. Pozdrawiam. K. K

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl