Nowy sposób na kleszcze

Dziś nikt już nie bagatelizuje zagrożeń, jakie ludziom i zwierzętom niesie kontakt z kleszczem. Dyskutujemy, ile czasu kleszcz musi żerować, aby doszło do zakażenia. Nie do końca wiemy, ile osób się zaraża, jakimi chorobami odkleszczowymi, jak sobie z tym koktajlem patogenów radzić. Nie mamy też stuprocentowo pewnych sposobów diagnozowania, co powiększa chaos informacyjny i daje pole do domysłów nakręcających panikę. Media z tego korzystają, węsząc sensację i nakręcają spiralę lęków, przy okazji dezinformując odbiorców.

Kleszczowe zagrożenie

Dziś nikt już nie bagatelizuje zagrożeń, jakie ludziom i zwierzętom niesie kontakt z kleszczem. Dyskutujemy, ile czasu kleszcz musi żerować, aby doszło do zakażenia. Nie do końca wiemy, ile osób się zaraża, jakimi chorobami odkleszczowymi, jak sobie z tym koktajlem patogenów radzić. Nie mamy też stuprocentowo pewnych sposobów diagnozowania, co powiększa chaos informacyjny i daje pole do domysłów nakręcających panikę. Media z tego korzystają, węsząc sensację i nakręcają spiralę lęków, przy okazji dezinformując odbiorców.
Jednak nie zmienia to faktu, że zgadzamy się, iż zagrożenie istnieje.

Przede wszystkim profilaktyka

Najważniejszym zagadnieniem staje się edukacja i walka z nieaktualnymi lub szkodliwymi przekonaniami. Wszystkie środowiska powinny mówić jednym głosem, podając te same, prawidłowe, zalecenia.
Generalnie wszyscy zgadzają się co do szczepień, odpowiedniego ubioru w chwili udawania się w plener, przeglądania ciała po powrocie z lasu, czy stosowania repelentów. Jednak kwestie związane z usuwaniem kleszcza to chaos pełen sprzeczności, mitów, półprawdy i nieprawdy.
Nawet wśród zaleceń Sanepidów spotykamy różne wersje.
A przecież sposób usunięcia kleszcza może doprowadzić do zakażenia albo zminimalizować to zagrożenie. Jest więc szalenie ważnym elementem obrony przed zakażeniem chorobami odkleszczowymi.
Dawniej, jeszcze 20-30 lat temu, populacja zakażonych kleszczy była niewielka, a borelioza uważana była za rzadką, niemal egzotyczną chorobę (rozpoznano ją po raz pierwszy w 1975!), na którą, mając pecha, może zapaść jakiś leśnik. Sposób usuwania kleszczy wydawał się bez znaczenia. Smarowaliśmy je masłem, ciągnęliśmy paznokciami … Czy ktoś z kleszczem biegł wówczas do lekarza?
Obecnie szacuje się, że odsetek zakażonych kleszczy to średnio 30 % (zróżnicowane lokalnie). I nie jest już wszystko jedno, jak kleszcza usuniemy.
Niestety, mimo iż wiedza na temat kleszczy bardzo poszła do przodu, to wydaje się, że w kwestiach ich usuwania pozostaliśmy na etapie babcinych zaleceń sprzed 50 lat (media !!!). Dramat polega na tym, że niewłaściwe zalecenia płyną również od lekarzy, będących przecież autorytetami.

Dlaczego kleszcz nazywa się kleszczem?

Wynika to z budowy jego hypostomu, tej najeżonej kolcami, przypominającej harpun, części, którą kleszcz wsuwa w skórę żywiciela. Dodatkowo pajęczak cementuje go w skórze specjalną wydzieliną. Kiedy go próbujemy wyciągnąć, kolce hypostomu zakleszczają się w skórze, chroniąc pajęczaka przed odpadnięciem, zanim skończy posiłek. Działają niczym kołki rozporowe w ścianie. A musi to być mocna blokada, bo dzikie zwierzęta ocierają się o pnie drzew, psy drapią pazurami, małe gryzonie czy płazy przeciskają się przez poszycie leśne…

Usuwanie kleszcza poprzez ciągnięcie jest więc trudnym sposobem pozbycia się pasożyta. Trzeba go naprawdę mocno uchwycić, żeby operacja się udała. Można wówczas kleszcza rozerwać, a z jego ciała rozleją się na miejsce wkłucia płyny z patogenami. Pojawia się też prawdopodobieństwo ściśnięcia ciała kleszcza, a z nim ryzyko, że do ciała żywiciela dostanie się ślina lub treść jelitowa, będące rezerwuarem patogenów.

Mit pęsety

Obecnie funkcjonujące zalecenia promują usuwanie kleszcza przez wyciąganie, najlepiej pęsetą. Niestety, to właśnie jest metoda, która zwiększa „szanse” na złapanie chorób odkleszczowych. Zwolennicy tego sposobu zdają sobie sprawę, że kleszcza ściskać nie wolno, zalecają więc użycie pęsety o cienkich końcach i uchwycenie pajęczaka tuż przy skórze. To rozumowanie zawiera trzy błędy.
Po pierwsze, tzw. szeregowy obywatel nie ma w domu pęsety o cienkich końcach. Znajdując na sobie kleszcza, będzie biegał po sklepach z narzędziami chirurgicznymi? Dla niego pęseta to pęseta. Weźmie taką, którą ma w domu, zwykłą pęsetę kosmetyczną, a ta jest przeważnie płaska i szeroka.
Po drugie, zastanówmy się, czy na pewno istnieje pęseta o tak cienkich końcach, żeby uchwycić kleszcza przy samej skórze, tak aby nie ścisnąć fragmentu albo wręcz całego ciała np. nimfy?
Po trzecie, ciągnięty kleszcz stawia znaczny opór (jak udowodniliśmy powyżej), co może prowadzić do rozerwania go.

Prawidłowo czyli jak ?

Prawidłowo czyli jak ?
Pamiętajmy, że dla naszego bezpieczeństwa :
- kleszcza nie wolno ściskać - ryzyko wyciśnięcia śliny lub treści jelitowej do ciała żywiciela,
- nie wolno go ciągnąć - ryzyko rozerwania go i pozostawienia w skórze jego części gębowej,
- nie wolno go dusić, przypalać, ucinać, wydrapywać, wypychać, dłubać igłą, masować palcem, drażnić w jakikolwiek sposób. Każdy z tych sposobów może spowodować reakcję kleszcza i wprowadzenie zakażonych płynów do naszego organizmu.
O wycinaniu nożem razem z ciałem nie będziemy wspominać.
Jak więc usunąć kleszcza w sposób maksymalnie bezpieczny?
Podpowiada nam to budowa kleszcza i prawa fizyki - ruchem obrotowym !!!
Kolce hypostomu owijają się wówczas wokół osi hypostomu, a kleszcz, nie stawiając oporu, lekko wysuwa się ze skóry.
Kierunek obrotu jest obojętny !

Przyrząd idealny

Zapomnijmy o pęsecie i ciągnięciu. Oto kryteria jakim powinien odpowiadać przyrząd do usuwania kleszczy :
- nie ściska,
- nie pozostawia części kleszcza w skórze,
- usuwa kleszcze każdej wielkości, z każdego miejsca, z jednakową skutecznością,
- działa szybko i jest prosty w obsłudze,
- można go dezynfekować.

Czy istnieją przyrządy spełniające wszystkie te warunki?

Rynek oferuje nam dziesiątki przeróżnych narzędzi. Bywa , że jedne dziwniejsze od drugich. Zazwyczaj traktuje się je jak gadżety. Przedstawiane są ich różne zalety, np. to, że mieszczą się w portfelu, albo mają dużą powierzchnie pod nadruk logo.
Jednakże, tak naprawdę, istnieją tylko dwa, które zapewniają nam bezpieczeństwo, pozwalają ludziom usunąć kleszcza samodzielnie, z łatwością i natychmiast, gdy go zauważymy.
Są to tzw. „pętelka – lasso” (chwyta kleszcza bez ściskania, ale należy pamiętać o ruchu obrotowym) oraz haczyki Tick Twister®Kleszczołapki.
Produkcja i sprzedaż wszystkich innych uchwytów, kart, szczypiec itd. powinna być po prostu zakazana w dobrze pojętej trosce o zdrowie ludzi.


Tick Twister®Kleszczołapki jest idealnym przyrządem. Daje pełne bezpieczeństwo użycia. Usuwa każdego kleszcza z każdego miejsca, bez drażnienia go, szybko, z łatwością. Nie ściska, nie rozrywa. Wykonany z wysokiej jakości tworzywa, nie łamie się i nie wchodzi w reakcje ze środkami dezynfekującymi. Może być sterylizowany (autoklaw do 140°C). Odpowiednio wyprofilowana szczelina wykonana jest niezwykle precyzyjnie, tak aby uchwycić nawet najmniejszego kleszcza.

Przyrząd Tick Twister®Kleszczołapki został opracowany przez francuskiego lekarza weterynarii, dr Denis Heitz'a i do roku 2016 chroniony był międzynarodowym patentem. Niestety, ochrona patentowa wygasła, a na rynku pojawiły się pochodzące z Chin kopie. Jednak gwarancję bezpieczeństwa i skuteczności dają jedynie oryginalne haczyki wyprodukowane we Francji.

data publikacji artykułu: 2018-02-26

Popularne teraz

Komentarze