Świerzbowiec u trzytygodniowego kotka

Mam trzytygodniowego kotka, którego znalazłam niedaleko ogrodu. Został porzucony przez matkę, reszta kociąt była martwa. Zaopiekowałam się nim gdy miał dwa/trzy dni. W pierwszy dzień od razu poszłam z nim do weterynarza, który zalecił mi mleko zastępcze - Dolmilk, ogrzanie termoforem oraz masowanie brzuszka i krocza po każdym jedzeniu, najpierw wodą, następnie od razu oliwką. Wszystko było dobrze, kociak otworzył oczka, był energiczny, lubił się wtulać i cały czas mruczeć.
Mleko się skończyło, poszłam do tego samego weterynarza po kolejne. Jednak tym razem sprzedał mi inne o nazwie Kitty Milk. Po tym mleku od razu biegunka. Myślałam, że to może jakaś reakcja alergiczna ale dla pewności zadzwoniłam do weterynarza, który powiedział mi, żeby nie panikować i zakupić w aptece węgiel w tabletkach i podawać mu razem z wodą. Tak zrobiłam, biegunkę nadal miał, co prawda nie taką straszną jak wcześniej ale dalej go czyściło. Weterynarz powiedział, że po jakimś czasie powinno to ustąpić. Przez trzy dni podawałam ten węgiel. Raz było lepiej, za drugim razem znowu go strasznie czyściło. Tak jak zawsze masowałam mu brzuszek po każdym jedzeniu, aż w końcu zauważyłam schodzącą, czerwoną skórę, która jak można było łatwo zauważyć strasznie mu przeszkadzała i bolała. Weterynarz został o tym poinformowany. Powiedział, że skóra schodzi na wskutek wody, więc lepiej ją odstawić i wykonywać masaż samą oliwką. Dzień, dwa. Coraz gorzej.
Stwierdziłam, że pójdę do innego weterynarza. Ten od razu stwierdził, że to świerzbowiec. Nie określił dokładnie jaki, czy uszny czy jakiś inny. Prysnął mu czymś na brzuszek i łapki, gdzie najbardziej schodzi mu skóra, kazał przyjść ponownie jutro. Dużo czytałam po tej wizycie. Wszystkie objawy się zgadzają - zaburzenia równowagi, trzepanie głową, swędzenie. Ten weterynarz powiedział, że nie ma jak go leczyć, bo jest za mały. Wszelkie zastrzyki po prostu by go zabiły. Jak na razie możemy tylko wzmacniać jego odporność, aż do 5 tygodnia życia, kiedy ten będzie już większy i można będzie mu podać zastrzyk. Dodał również, że starsze koty można łatwo wyleczyć, młodsze natomiast bardzo ciężko. Dał mi nowe mleko, które miejmy nadzieję będzie lepsze niż poprzednie. Dodam jeszcze, że po powrocie do domu zaglądnęłam w jego uszka i rzeczywiście coś w nich siedzi. Moje pytanie brzmi czy jeżeli ma coś w uszkach to jest to na pewno świerzbowiec uszny? Czy jest to zaraźliwe dla ludzi? Czy kotek może przeżyć? Co mogę robić do tego 5 tygodnia życia aby mu pomóc? Aż serce pęka patrząc jaki jest smutny i obolały.

Odpowiedź

Jest lek o nazwie Otimectin, który można zastosować miejscowo do ucha.


 

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl