Kwarantanna po parwowirozie

Witam! Mieszkam w niewielkiej wsi na uboczu pod lasem mam domową
chodowlę składającą się z 4 shih tzu , spaniel oprócz tego mam 2 kundelki. Moja koleżanka z którą do niedawna pracowałam w jednym zakładzie mieszka w mieście i również ma domową hodowlę chihuahua i ratlerka często jeździ do pobliskiej masowej hodowli i bierze z stamtąd reproduktora na krycia do siebie. Od pewnego czasu spieramy się o pewną sprawę i prosiła bym o fachową odpowiedź która z nas ma racje. O tuż, kiedyś 8m-cy temu umarła mi z niewyjaśnionego do końca powodu sucza chihuahua którą właśnie kupiłam od tej koleżanki , suczka prawdo podobnie zdechła na parwowirozę po ponad 2 tyg pobytu u mnie do dziś nie wiemy jak się zaraziła (nigdy wcześniej żadne pieski na nic mi nie chorowały choć od zawsze mieliśmy pieski na gospodarstwie)musiał z skądś tą chorobę przynieść ktoś z domowników. Od tego czasu koleżanka boi się przyjeżdżać do mnie ze swoimi suniami , bo twierdzi , że u mnie jest parwo poza tym moje kundelki są szczepione tylko na wściekliznę więc stanowią zagrożenie dla jej suczek (rasowe mają komplety szczepień) po za tym ja mam nie ogrodzoną posesje gdzie mogą wejść zające sarny inne pieski nadmieniam , że na całej mojej wsi po za moimi jest 30 piesków z czego ok 5 biega luzem i może wejść na moją posesję, lub na przykład raz na 3 miesiące przyjdzie jakiś porzucony piesek i to tęż stanowi zagrożenie dla zdrowia jej piesków . Ja natomiast uważam że na wsi nie ma tak wielkiego skupiska psów i jest nie wielka możliwość by jej pieski czymś zaraziły się od moich które praktycznie nie opuszczają podwórka i większym dla jej piesków zagrożeniem są miastowe pieski z zwłaszcza wizyty na masówce gdzie panuje parwo, nosówka i wiele innych chorób gdyż właściciel tej hodowli jeździ po giełdach i handluje psami różnego pochodzenia. A także przyprowadzanie do swojego mieszkania reproduktorów z tamtej hodowli ale ona uparcie twierdzi , że jak berze do domu pieska to go najpierw kompie obcina mu paznokcie to jej żadnej choroby nie przyniesie, (moje mogą)ja uważam iż piesek taki ma choroby w sobie nie na sobie i kąpiel nie wiele tu pomaga , po za tym twierdzi , że tamte pieski mają szczepienia więc nawet jak są nosicielami chorób to mniej zagrażają od moich kundelków które nie mają szczepień a nie wiem czy czegoś nie mają w sobie. Dlatego jak ma małe szczeniaczki to nie mogę jej odwiedzać może natomiast pan z tamtej hodowli i inni znajomi ze swoimi pupilami . Jak to wygląda od strony medycznej, czy moje pieski naprawdę są takie trędowate ponieważ prawdopodobnie nika padła 8 miesięcy temu na parwo? Jak długo ta choroba będzie u mnie? (prawdopodobnie przeszły ją moje shi bo źle sie czuły prezes parę dni) czy przez to będą nosicielami do końca życia? Czy moja nieogrodzona posesja i nie zaszczepione na choroby zakaźne kundelki stanowią większe zagrożenie niż masowa hodowla i pieski z stamtąd? Proszę o szczerą obszerną odpowiedź czy naprawdę możemy kontynuować swoją znajomość tylko na odległość i nie możemy się wzajemnie spotykać ani nasze pieski z sobą bawić? I czy moje nie
zaszczepione na choroby zakaźne pieski(kundelki)są tak wielkim zagrożeniem?(kiedyś nasz wiejski weterynarz powiedział mi że nie muszę ich szczepić jeśli nie będę z nimi jeździć do miasta bo mało
prawdopodobne by mogły sie u mnie na podwórku zarazić nosówką lub inną zakaźną chorobą bo nie mają do czynienia z innymi psami dlatego ich nie szczepiłam)pozdrawia i liczę na szybką fachową odpowiedź która rozwieje wszystkie nasze wątpliwości.

Odpowiedź

Choroby zakaźne takie jak nosówka i Parwowiroza są bardzo rozpowszechnione. Występują w wszystkich rejonach kraju, bez znaczenia czy jest to miasto czy wieś. Częściej spotyka się zakażenie tymi wirusami u psów wiejskich, gdyż są one zaniedbane i często bez szczepień od początku biegają po całej miejscowości. Paradoksalnie to, ze wiejskie psy częściej mają styczność z wirusami, powoduje u nich mniejszą zachorowalność, jednak mogą one zarażać inne psy, głównie te trzymane "pod kloszem". Takie zarażenie odbywa się najczęściej poprzez siewstwo z moczem i kałem. Pisze Pani, że Pani posesja nie jest ogrodzona. Jest wiec wysoce prawdopodobne, że wiejskie psy moga wchodzić na podwórko, załatwiać tam swoje potrzeby, a tym samym pozostawiać wirusa w środowisku. W przypadku parwowirozy niebezpieczeństwo dotyczy jedynie psów młodych ( do 6 miesiąca życia), w przypadku nosówki ryzyko zarażenia istnieje przez wiele lat. Jeśli więc Pani psy mają kontakt z bezpańskimi zwierzętami, radziłabym jednak szczepić także kundelki na wszystkie choroby zakaźne.
Kwestia obaw znajomej. W przypadku dorosłych zwierząt szczepionych nie ma powodu do niepokoju. Nie zarażą się one , nawet przebywając w skażonym środowisku. W przypadku szczeniąt do 3 miesiąca życia obawy zawsze są uzasadnione. Nie jest jednak tak, że Pani bezpośrednio jest zagrożeniem dla szczeniąt znajomej. Wirusa można przeniesc na butach z kazdego miejsca, jednak wystarczy zapobiegać lizaniu butów przez szczenięta. To samo dotyczy rąk - zachowana higiena powinna w zupełności wystarczyć. W moim odczuciu znajoma może spokojnie Panią odwiedzać sama, bądź ze szczepionymi psami powyżej 3 miesiąca życia. To samo dotyczy Pani wizyt u znajomej.
Przypadek parwowirozy u szczeniaka, który Pani opisała, lepiej by był potwierdzony ( ropoznanie jest łatwe nawet bez konkretnych testów, chyba że objawy są słabo wyrażone - wtedy warto wykonać test). Jeśli faktycznie Pani szczeniak chorował na parvo, a nie odkaziła Pani środowiska jego bytowania, kolejne mioty szczeniąt najprawdopodobniej także zachorują. Wirus parvo przebywa w środowisku do roku czasu. Jeśli jednak po tym szczeniaku miała Pani zdrowe mioty, to albo nie był to parvowirus, albo dobrze odkaziła Pani teren. W tym wypadku obawy znajomej co do skażonego środowiska u Pani są mocno przesadzone.
Parwowiroza nie daje nosicielstwa, a jedynie uodpornienie po przebytym zakażeniu. Szczeniętom, które wykazują objawy wymiotów, biegunki, warto wykonać testy - uspokoi to Panią i zapewne znajomą.

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl