Pies wymiotuje

Mój pies 11-letni york 21. 12. 13 -w sobotę rano zaczął wymiotować, najpierw treścią pokarmową z żółcią, póżniej wodnistą, lekko białawą. Wymiotował cały dzień i noc, bardzo często niemal co godzinę, miał też silne pragnienie. Niestety jak tylko napił się wody od razu ją zwracał. Popołudniu przestałam dawać mu wodę, mimo że się jej domagał, ale wymioty nie ustały. Nie miał zaś biegunki, był za to osłabiony, smutny i apatyczny. Rano i wieczorem oddał stolec, który był stały, brązowy. W niedzielę rano zawiozłam psa do weterynarza. Lekarka zbadała go stwierdziła, że ma lekko wzdęty brzuch i trochę podwyższoną temperaturę dook. 39, 5. Zrobiła też usg, w którym było widać jedynie trochę rozdęte przez gazy jelita(pozostałe narządy bez zmian). Po badaniach stwierdziła, że psina może cierpieć na silne zapalenie żołądka lub trzustki, podejrzewała także niedrożność jelita, głównie w następstwie wgłobienia. Zaaplikowała mu metoklopramid i antybiotyk, założyła wenflon i poleciła w domu podłączyć kroplówkę z nacl. Po powrocie do domu od razu podłączyłam kroplówkę. Niestety nadal męczyły go wymioty i był coraz słabszy, coraz bardziej cierpiący, popołudniu nie mógł już utrzymać się na nogach i właściwie nie reagował. O 18 byliśmy znów w gabinecie lekarskim. Pani doktor stwierdziła, że jest znacznie gorzej, wręcz tragicznie. Brzuch psa był bardzo wzdęty i bolesny, każdy dotyk wywoływał jego napięcie i bolesny skurcz oraz odruch wymiotny. W usg nadal żadnych innych zmian, poza rozdęciem jelit. Lekarka starała się pobrać krew, ale jej się nie udało. Stwierdziła, że nie wie co jest mojemu psu, ale stan jest bardzo poważny i trzeba go otworzyć. Zgodziłam się na zabieg, choć jego efekt był wątpliwy. Lekarka więc zadzwoniła do swojego kolegi, który miał jej pomagać w operacji. Ten zgodził się przyjechać o godz. 20. Pani doktor więc podłączyła kroplówkę i czekaliśmy. W międzyczasie jeszcze raz skontaktowała się z tym drugim weterynarzem, ten zaproponował żeby przed zabiegiem jeszcze zrobić rtg i badania krwi. Pojechaliśmy więc do jego gabinetu. Tam wykonał rtg jamy brzusznej, na którym było widać rozdęcie jelit, głównie cienkiego, ponownie zrobił usg - wykazało rozdęcie jelit, a także morfologię - lekka nadkrwistość. Po czym zawyrokował, że nie widzi wskazań do operacji. Wróciliśmy więc z naszym psem do domu, po drodze wstąpiliśmy jeszcze do gabinetu lekarki prowadzącej, gdzie zaopatrzyła nas w płyny. W domu położyłam psa na kanapie i podłączyłam kroplówkę. Ok. 23 przestały go męczyć wymioty, za to oddał dwa razy czarny, smolisty luźny stolec. Był zupełnie bez kontaktu. Ok. 24 z odbytu poleciała żywa, czerwona krew. Potem jakby się uspokoił, nic już się nie działo. O godz. 1. 40 skonał! Rano zadzwoniłam do pani doktor, żeby powiedzieć jej co się stało. Spytałam, czy wie dlaczego mój pies w tak błyskawicznym tempie zginął. Nie potrafiła mi odpowiedzieć, stwierdziła, że być może czymś się zatruł. Tu muszę dodać, że pies był cały czas w domu, wychodził jedynie rano, popołudniu i wieczorem na spacer poza teren naszego domu. Wcześniej też poważnie nie chorował, zdarzały mu się od czasu do czasu wymioty, ale wyglądało to tak, że zwymiotował raz czy dwa razy i było po wszystkim. Jedynie pod koniec września miał tępy uraz oka (nie wiemy jak to się dokładnie stało, bo wtedy nie było nas w domu, a pies był pod opieką kogoś innego). W następstwie tego urazu miał krwiaka śródgałkowego, który był leczony sterydami - dostał trzy zastrzyki i antybiotykiem. Szybko była poprawa, niestety po ok. 2 tygodniach przyplątał się stan zapalny, znów więc dostał sterydy - 2 zastrzyki i kurację cimalgexu przez ok. 2tyg. Potem z okiem już nie było problemy. Aż do tej feralnej soboty z psem nic się nie działo, był zdrowy, pełen sił . Do dziś nie mogę się otrząsnąć i zrozumieć co się stało. Co w tak krótkim czasie, niespełna dwóch dni, zabiło mojego psa?! Proszę nie zbywać mnie stwierdzeniem, że jedynie sekcja dałaby jednoznaczną odpowiedź. Będę wdzięcz a za każdą sugestię! Może ktoś spotkał się z takim przypadkiem. Dziękuję!

Odpowiedź

Taka jest prawda że jedynie sekcja byłaby w stanie odpowiedzieć na pewno natomiast z objawów tu przedstawionych usilnie wybija się niedrożność p. pokarmowego czy zdj rtg było robione z kontrastem czy bez, jeśli bez możliwe było przeoczenie niedrożnośći niestety w takich sytuacjach nie ma mądrych i trzeba podjąć działania które są w stanie podać odpowiedź co faktycznie się dzieje. Takim działaniem było otwarcie brzucha i wykonanie laparotomii zwiadowczej mimo poważnego zagrożenia życia była szansa dowiedzieć się cokolwiek więcej a tak, można jedynie gdybać i przypuszczać. Zaznaczam że moja opinia jest subiektywną i nic nie może sugerować.

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl