2020-07-17 08:56

Plaga myszy

Dolnośląscy rolnicy nie spodziewali się, że przyjdzie im walczyć z mysią plagą, która pochłonie połowę plonów.

Do powstania dramatycznej sytuacji, w głównej mierze przyczyniły się warunki atmosferyczne. Ciepła zima, sprzyjała rozwojowi populacji gryzoni.
Gospodarze bardzo sceptycznie podchodzą do tradycyjnych metod, uwzględniających m.in. rozsypywanie trutki. W wywiadzie dla Radia Wrocław Edyta Paczkowska - Pater, jedna z legnickich rolniczek przyznaje:
“Wyrządzają wielkie szkody w uprawach i zbożach okopowych. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Na pewno będą niższe plony niż wcześniej. [...] łagodne zimy powodują, że tych myszy jest aż tyle, kiedyś tak nie było. Teraz można powiedzieć, to myszy razem ze mną kopią ziemniaki. [...] Są trutki, rolnicy mogą je zakupić i sypać wokół pól. Są drogie… ale to też nie rozwiąże do końca problemu. Jeden rolnik obsypał 30 hektarów trutką, przyszedł deszcz i wszystko spłynęło”.
Przy takiej liczebności zwierząt, poszkodowani doszli do wniosku, że sami nie poradzą sobie z problemem i poprosili o pomoc władze wojewódzkie oraz naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Wójt Legnickiego Pola, Rafał Plezia tłumaczy:
“Możemy tylko z doniesień rolników stwierdzić, że tych myszy jest więcej. Natomiast nie posiadamy metod, które określają stan populacji szkodników w polach. Niemniej jednak, nie możemy zostawić rolników z tym tematem. [...] Myślę że protokół, który dzisiaj stworzymy, zostanie wysłany do Wojewody Dolnośląskiego. To będą sygnały, że rzeczywiście jest problem. Nie ma w ogóle komisji, która mogłaby to ocenić i w sposób obiektywny wycenić”.

data publikacji artykułu: 2020-07-17

Popularne teraz

Komentarze