2020-07-18 11:41

Sprawiedliwość dla zarządców schroniska

W poprzednich artykułach “Horror w schronisku” i “Koszmar w Radysach trwa”, opisaliśmy tragiczną sytuację czworonogów zamkniętych w największym przytułku dla psów w Polsce. Osoby odpowiedzialne za zarządzanie obiektem, miały stanąć przed sądem i otrzymać sprawiedliwą karę. Czy tak się stało?

W zeszłym miesiącu, policja razem z prokuratorami, weterynarzami i wolontariuszami wkroczyła na teren radyskiego schroniska. Znaleziono tam zwłoki zwierząt i ok. 70 psów w stanie krytycznym.
Owszem, właściciel oraz jego syn pomagający w kierowaniu przybytkiem, stanęli przed sądem… który wypuścił ich z aresztu. Obaj zostali oskarżeni o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Danielowi D. postawiono zarzut oszustwa, związanego z podpisaną umową o transportowaniu i wyszukiwaniu bezdomnych psów, a także bezprawnych prób wpłynięcia na świadka przestępstwa, poprzez groźby odebrania mu życia. Dodatkowo w czasie zatrzymania Zygmunt D. posiadał ok. 200 sztuk amunicji bez zezwolenia.

Według sędzi Adama Barczaka, rzecznika Sądu Okręgowego w Olsztynie: “Dlatego w ocenie sądu na obecnym etapie sprawy wobec obu podejrzanych można zastosować wolnościowe środki zabezpieczające. Obawy, że podejrzani przebywając na wolności podejmą działania w celu m.in. matactwa, ucieczki bądź ukrywania się przed organami wymiaru sprawiedliwości, nie są na tyle realne, aby uzasadniać stosowanie wobec nich najsurowszego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania”.
Sąd Odwoławczy zgodził się ze wcześniejszym stanowiskiem - dowody są wystarczające, aby uznać oskarżonych winnymi zarzucanych im czynów. Jednak zwrócił uwagę, iż mężczyźni “prowadzili do tej pory ustabilizowany tryb życia”, jeden z nich ma problemy zdrowotne, a drugi rodzinę, którą musi utrzymać drugi.
Za obu panów wpłacono kaucję w wysokości 300 tys. złotych. Obowiązuje ich policyjny nadzór i zakaz komunikowania się ze sobą.

data publikacji artykułu: 2020-07-18

Popularne teraz

Komentarze