Wstrząsające warunki w mini zoo

Przedstawiciele Fundacji Viva i stowarzyszenia Otwarte Klatki zjawili się na terenie prywatnej posesji, aby odebrać nielegalnie przetrzymywanego lisa. Okazało się, że zwierzę jest zaledwie wstępem i namiastką fatalnych warunków jakie panują w byłym mini zoo, w województwie leżajskim. Anonimowe zgłoszenie pozwoliło upublicznić szokujący film i wypowiedzi właścicieli przybytku.

Lis przez okres pięciu lat przebywał zamknięty w nieprzystosowanej klatce. Garść słomy i prowizoryczna plandeka wraz z rzuconym niedbale kawałkiem blachy, miały mu służyć za schronienie. Jego posiłkiem była sucha bułka oraz świnki morskie, które rozmnażały się bez kontroli na terenie ogrodu. Czasem małe gryzonie były zabijane mimochodem sztachetą, a innym razem trafiały do klatki lisa. Właściciel uważał to za naturalną metodę redukcji populacji. Ze względu na brak jakichkolwiek dokumentów, w tym zezwolenia, lis został odebrany i trafił do Ośrodka dla Dzikich Zwierząt w Jelonkach.

Tyle szczęścia nie miały już pozostałe, cierpiące zwierzęta. Kozy, lamy, psy, ptaki, a także nielegalnie przetrzymywany kangur. Wyłącznie kanarki są traktowane priorytetowo, żyjąc w domu właściciela. Trzy zabiedzone psiaki brodzą w swoich odchodach, jednocześnie je spożywając. Brak odpowiedniej karmy i kojców to spore zaniedbanie. Istnieją dowody na znęcanie się nad zwierzakami.

Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Leżajsku poinformował, iż mini zoo działało zgodnie z prawem do grudnia ubiegłego roku. W tym czasie prowadzony był nadzór i nie było najmniejszych zastrzeżeń. Aktualnie nikt nie trzyma pieczy nad samowolą gospodarza. Wolontariusze wydali zalecenia dotyczące właściwej opieki nad zwierzętami. Stowarzyszenie Otwarte Klatki oraz Fundacja Viva obiecują stały monitoring dalszych kroków w tej sprawie. Powiatowy weterynarz wraz z zastępcą z powodu nadmiaru obowiązków, jeszcze nie zjawili się na terenie kontrowersyjnej posesji.