Niezdiagnozowana choroba u psa

Cała historia zaczęła się mniej więcej w połowie września. Maja, nasza 7 letnia sunia (berneński pies pasterski) zaczęła nam wymiotować - na początku myśleliśmy, że może zjadła coś w ogrodzie (miłośniczka skoszonej trawy), ale w sumie to wymiotowała samą żółcią. Poszliśmy z nią do wetki - zrobiliśmy morfologię, ale oprócz lekko podwyższonych leukocytów nic nie wyszło. Maja dostała jakiś antybiotyk w zastrzyku i leki przeciwwymiotne i przeszło. Po kilku dniach zaczęła kaszleć - nie był to jednak typowo kaszel infekcyjny, tylko bardziej takie odkrztuszanie jakby jej coś przeszkadzało. Poszliśmy znowu do wetki - oglądnęła, osłuchała, pozaglądała w gardło i w sumie nic nie wskazywało na to, aby jej coś było. Ale nasza wetka pomyślała, że może te wymioty kilka dni wcześniej a potem to kaszlenie to objaw jednej i tej samej infekcji. Zmieniliśmy jej antybiotyk na summamed w tabletkach, dostała pyralginę i thiocodin, ale po kilku dniach nie przeszło, a wręcz się pogorszyło. Maja zaczęła bardzo chudnąć, straciła blisko 10 kg w 2-3 tygodnie. Stała się osowiała, nie miała na nic siły. Pojawił jej się na łapie guz wielkości dużej czereśni i powiększyły się węzły chłonne (szczególnie podkolanowe). Zrobiliśmy raz jeszcze morfologię i w sumie wyszła prawidłowa. Pobraliśmy też mocz do badania, bo maja zaczęła częściej siusiać. Okazało się że w moczu znajduje się białko (29 mg/dl), pojedyncze leukocyty i erytrocyty, liczne szczawiany wapnia i liczne kulki tłuszczu. Morfologia wyszła poprawna, ob 1. Próby wątrobowe poprawne. Usunęliśmy guz z łapy i wraz z wycinkiem węzła chłonnego z tej samej łapy posłaliśmy to na sggw. Na wynik, pomimo ponagleń czekaliśmy bardzo długo - ponad 2 tygodnie. W międzyczasie, ponieważ utrzymywała się bardzo wysoka gorączka (ponad 40 stopni) maja dostawała pyralginę w zastrzykach na zmianę z tolfine - tylko tak byliśmy w stanie utrzymać gorączkę w ryzach oraz biotraxon w zastrzykach i dexaven w zastrzykach. Majka nam parę razy spuchła, szczególnie uszy - miała je jak z ciasta drożdżowego. Zrobiliśmy snap testy na choroby odkleszczowe (boreliozę, babeszję, anaplazmę, ehrlichiozę) - wyszły ujemne. Maja niestety była coraz słabsza, dołączył się do tego zespół hornera (opadające powieki, wypadanie trzeciej powieki, ropiejące oczy, nierówne i słabo reagujące źrenice) i zapalenie błony naczyniowej oka. Zrobiliśmy jej wysoko rozdzielcze zdjęcia rtg jamy brzusznej i płuc oraz bardzo dokładne usg. Na rtg, w okolicy żołądka widoczne są cieniujące zmiany. Nie pasują one jednak na zmianę guzową, naciekającą mają bowiem geometryczny kształt. Wygląda to tak, jakby były to dwa kawałki jakiegoś kamienia lub większego żwiru (ok1-1, 5 cm). Ponowiliśmy rtg po paru dniach - położenie, rozmiar się nie zmienił. Co to może być, nie wiadomo. Na usg, oprócz powiększonych węzłów chłonnych oraz lekko powiększonej śledziony nic nie wyszło. Posłaliśmy krew do idexx aby zbadać specyficzną lipazę. Wynik był w porządku. Wynik jaki otrzymaliśmy z biopsji z węzła chłonnego na sggw nie wskazuje na nowotwór. Wskazana jest pogłębiona diagnostyka jako, że wycinek sugeruje rozrost odczynowy węzła. Guz na łapie okazał się być tłuszczakiem. Niestety, wynik nie rzucił zbyt wiele światła na sprawę postanowiliśmy zatem zrobić pełen profil morfologiczny w idexx, posłać tam również mocz do badania i pobrany z drugiej łapy inny węzeł chłonny. W międzyczasie ustąpiła gorączka, odstawiliśmy biotraxon, ale każda próba odstawienia dexavenu lub zmniejszenia jego dawki kończyła się pogorszeniem stanu zdrowia majeczki. W międzyczasie zaczął lecieć w górę ast (norma do 37 000 a maja miała 78 000). Po otrzymaniu wyników z idexx okazało się, że stan psa bardzo się pogorszył - wskazują na to złe wyniki prób wątrobowych, trzustkowych, nerek itd. Jednak wynik wycinka węzła nadal nie wskazuje na nowotwór, przynajmniej pierwotny. W opisie znajduje się informacja o możliwej chorobie infekcyjnej (nie wiadomo jakiej) lub pierwotniakowej (nie wiadomo jakiej). Około 10 dni temu włączyliśmy na próbę doxycyklinę, ponieważ wbc zaczęły rosnąć, ale wygląda na to, że nie ma ona zamierzonego działania. Zaczęliśmy podawać ten lek gdy wbc były na poziomie 12 tysięcy, po trzech kolejnych dniach 17 tysięcy a w dniu wczorajszym 24 tysiące. Zatem nie hamuje leukocytozy. Pomysły nam się już kończą, gdyż:
1. Jak na histiocytozę ciągnie to się zbyt długo
2. Choroby odkleszczowe zostały wykluczone - snap testem, ale jednak. Moglibyśmy zrobić jeszcze przeciwciała w obu klasach ig, ale tak na prawdę nie wiemy na jakie choroby? No bo aby robić na wszystko po kolei to trochę bez sensu z finansowego punktu widzenia. Przeciwciała w obu klasach na jedną chorobę to koszt około 200 zł. Ponadto, do idexx posłaliśmy też rozmazy z krwi pobranej z różnych miejsc (krew żylna, płatek ucha) i raczej priony byłyby widoczne pod mikroskopem (chyba, że już nie są w krwi a tylko w tkankach - u ludzi jest to możliwe). No i gdyby była to choroba odkleszczowa, szczególnie ta z najbardziej "popularnych" typu borelioza czy babeszja, to powinna reagować na leczenie doxycykliną, a nie reaguje.
3. ropomacicze wykluczone (maja nie jest wysterylizowana)
4. Pojawił się jeszcze pomysł, że to toczeń - ale tego nie jesteśmy w stanie stwierdzić, bo aby przeprowadzić badania na przeciwciała przeciwjądrowe w kierunku tocznia, maja musiałaby mieć odstawiony steryd na co najmniej 30 dni, a to jest po prostu niemożliwe. Czy ktoś ma jakiekolwiek pomysły?

Odpowiedź

Jeżeli mieszka Pani w Warszawie to proponuję konsultację u dr Jagielskiego. Objawy wskazują na chorobę nowotworową. Nie można niestety wykluczyć złośliwej histiocytozy. bfp

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl