2017-07-10 20:38 83937
Przyjechałam z kotem, który od 3 dni nie jadł, nie pił i wymiotował. Nie wykonano żadnych badań krwi, ani nie podłączono płynów, mimo mojej wyraźnej sugestii, że kot jest słaby i odwodniony (lekarz uznał, że jest odwodniony ale nie na tyle żeby podłączać kroplówkę), wysłano mnie do domu z pastą na odkłaczanie po podaniu antybiotyku, środka rozkurczowego i przeciwymiotnego (nieskutecznego). W klinice w Konstantynowie zdiagnozowano ostre zapalenie trzustki. Bez komentarza
2015-04-11 15:00 4223
24/03/2015 trafiłam po raz pierwszy do weterynarza na Gdańskiej 81.
Moim psem zajmowało się 2 innych weterynarzy:
pierwsza wizyta - cewnikowanie, 2 minutowe usg pęcherza, badanie krwi i zastrzyki - 150 zł
druga wizyta - cewnikowanie (Pani "weterynarz" chciała zaszyć psu cewnik, po zrobieniu dziurek i zaszyciu okazało się, że zrobiła dziurkę w rurce odprowadzającej więc cewnik przeciekał = trzeba go było wyjąć) , usg prostaty i pęcherza (na usg wyszło, że psiak ma 2 torbiele przy prostacie i osad w pęcherzu), zastrzyki i antybiotyk -170 zł.
Zalecenie lekarzy - kastracja bo to na pewno prostata (na dzień dzisiejszy sugerowała bym aby lekarze z Gdańskiej wycieli sobie mózgi bo nie są im potrzebne).
Psiak ma 10 lat więc kastracja nie była nawet brana pod uwagę ze względu na to, że bałam się, że nie obudzi się po narkozie, plus obecna choroba nie była dobrym wyjściem do otwierania psa na stole.
W związku z tym, że miałam kontakt telefoniczny z naszą wieloletnią Panią weterynarz na bieżącą wysyłałam jej wyniki i opisy wizyt z prośbą o konsultacje.
Pani weterynarz zaleciła naciskać na badania krwi pod kątem osadu znajdującego się w pęcherzu i absolutnie odradzała kastrację ze względu na to, że torbiele są w normie biorąc pod uwagę masę i wzrost mojego psa a prostatę można leczyć farmakologicznie.
wizyta trzecia - zastrzyki plus moja wyraźna prośba o przepisanie antybiotyków do domu bo nie zamierzałam codziennie się pojawiać i zostawiać nie wiem jakie sumy pieniędzy skoro psiak powoli zaczynał sam oddawać krwiomocz - 70 zł za zastrzyk i 3 tabletki antybiotyku (bo akurat się im skończył) więc miałam się stawić w celu odebrania jeszcze 2 tabletek tak aby przyjmował antybiotyk przez tydzień.
Ponieważ w między czasie pojawiłam się ponownie u weterynarzy na Gdańskiej 81 (po otrzymaniu wyników badania moczu z osadem przesłałam je do nich, ponieważ to oni aktualnie sprawowali opiekę nad moim psem) dostaliśmy kolejną porcję antybiotyku (nie tylko 2 tabletki, które miałam odebrać ale kolejnych 5) - 70 zł
Diagnoza była tak trafiona,że w dniu wczorajszym uśpiłam psa ponieważ żaden z lekarzy nie wpadł na to aby zainteresować się osadem w pęcherzu psa i skąd się bierze. Dopiero 3 lekarz do którego trafiłam znalazł źródło problemu ale było już za późno