2017-12-03 23:37 84660
Poddałam leczeniu chorego pieska. Nastąpiło podejrzenie choroby nosówki, tak stwierdziła Pani Doktor. Przeprowadziła badanie USG podając mi informację, że wszystkie organy pieska są w porządku. Pytając innych Lekarzy weterynarii stwierdzili, że podstawowymi czynnościami powinno być przeprowadzenie badanie krwi oraz innych badań potwierdzających czy była to właściwa diagnoza.Objaw choroby mógł niekoniecznie oznaczać nosówkę.Wiele chorób może mieć zbliżone objawy Jako właściciele psa mogę się przyznać do faktu braku szczepień na nosówkę w okresie corocznym . Zastananawia nas jednak fakt czy pies mógł przetrwać z nosówką tak długi okres.Zamieszkuję w miejscowości odległej o 22 km od Lecznicy i nie ma możliwości leczenia psów gdyż jest brak lekarza weterynarii. Ponieważ Lecznica nie jest czynna w sobotę Podano mojemu pieskowi z zapasem na następny dzień zastrzyki i przerwano kroplówkę. Po wizycie u Pani doktor pies strasznie się poczuł wyjąc z bólu. Kontaktowałam się z Panią Weterynarz SMS i telefonicznie aby błagać o ratunek lecz telefon milczał. Próbowałam kontaktować się dnia następnego też nie odbierano telefonu pomimo,ze Pani Weterynarz umówiła wstępnie wizytę ,którą miałam potwierdzić telefonicznie. Mój kontakt okazał się również bezskuteczny. Pani Weterynarz także nie skontaktowała się aby dowiedzieć się o stan pieska. Po wizycie w Lecznicy pies następnego dnia zdechł. Nam pozostał jedynie smutek i pytanie czy podejmując się leczenia zwierzaka w takim stanie winna Pani Weterynarz powinna wiedzieć, że w tej sytuacji piesek potrzebuje całodobowej pomocy medycznej. ,ze wolny dzień od pracy jej nie usprawiedliwia albo odmówić leczenia odsyłając pieska do innego weterynarza nawet jeśli to był dzień wolny od pracy. Tak jak człowieka ratuje się do końca mając nadzieję na wyzdrowienie. Ale przecież był to tylko pies.