2020-02-24 09:46

Oświadczenie stowarzyszenia Serce dla Magii

Publikujemy w całości oświadczenie nadesłane przez stowarzyszenie Serce dla Magii w sprawie interwencji w Kalinowicach Górnych

Po opublikowaniu artykułu Konflikt fundacji z właścicielami zwierząt poprosiliśmy o oświadczenie Stowarzyszenia Serce dla Magii, które publikujemy poniżej bez zmian i skrótów.

Zaczynając od samego początku dlaczego nasze stowarzyszneie znalazło sie w Kalinowicach .Nasze stowarzyszenie wykupje konie chore , zaniedbane oraz te które swoje życie maja zakońvczyć w rzezni .

Ciężko czyta sie stwierdzenia w komentarzach ludzi którzy twierdzą ze nasze konie znikaja , badz sa fikcyjne . Dla kazdego jest otwarta droga do tego aby je odwiedzil , wystarczy napisac , umowic sie. Dlaczego zadna osob z osądzających jeszcze z tego nie skorzystala ??

 Jeden z koni który został przez nas wykyupiony trafił do domu adopcyjnego znajdującego sie w miejscowosci Niedzwiedz ,tam zaczęla sie nasza historia . Zostalismy poproszeni przez dwojke mlodych ludzi o pomoc którzy opowiedzieli nam o problemie : ,,Historie Kalinowic oraz włascicieli znamy jeszcze zanim tam stacjonowali . Nasza znajomosć zaczeła sie w Ostrowinie gdzie przyjechaliśmy na jazdę konno. Zastaliśmy nieciekawy widok rozwalającego sie płotu,walące sie ogrodzenie oraz wystające z niehgo druty. W  stajni  od dłuższego czasu nie był wywalany obornik.Konie nie wyglądały zle z racji tego ze mialy dostęp do trawiastych pastwisk.Po poznaniu włascicieli usłyszeliśmy ze mają zamiar sie przenieść do Kalinowic Górnych z powodu braku chętnych na jazdy. Dnia 8 listopada 2018 roku zaczął sie transport koni do miejscowosci KAlinowice Górne . Na początku plany włascicieli wydawaly sie byc bardzo realne jednak po niedlugim czasie zaczęlo brakowac paszy,konie nie mialy stalego dostepu do siana a padoki w lesie nie zapewnialy odpowiedzniej ilosci trawy . Zebrała sie grupa młodziezy która postanowila pomoc ,zarówno finansowo jak i fizycznie .Przywozili marchew ,pasze tresciwą , jednak z tygodnia na tydzien bylo coraz gorzej, warunki w ktorych staly konie pozostawialy wiele do zyczenia -cegły sypiące sie z dachu, obornik który mial okolo 50 cm , w stajni lezaly deski , szyby ktore stwarzały zagrozenie dla zycia koni, deski byly obgryzane przez konie ze wzgledu na brak pozywienia .Pastwisko również dawało wiele do zyczenia -wystające z zmeini szpikulce z drzew , cegly ,szkła,smieci. Jednak najwieksza zgroza bylo to jaka ilosc pozywienia dostawaly te zwierzeta , jedna kostka siana na 13 koni to zbyt mała porcja .Zostaliśmy poproszeni o pomoc o odkarmienie dwóch koni . Dnia 9 kwietnia 2019 roku zabralismy stamtad konie ( po wczesniejszym podpisaniu umowy ) w stanie kryytucznym .Klacz była odwodniona , brak mięśni . Nie potrafiła ustać na własnych siłąch w transporcie , po przyjedzie od razu upadła . Zaczeły wychodzic z niej robaki .Od razu zaczelisy dzialać . Konie zostaly odrobaczone , dostaly odpowiednie witaminy .Cały czas mialy dostęp do siana( zostały dołączone fotografie koni przed i po ) . Szybko się do nich ptrzywiazalismy ,były u nas 11 miesiecy . Chcielismy je wykupic , jednak wlasciciele sie nie zgodzili ,konie wróciły do Kalinowic. Widok jaki tam zastalismy nie zmienił sie od wyjazdu , zal nam bylo ze konie ktore leczylismy prze tyle czasu ,musza tam wrocic .Od kwietnia trwaly tam kontrole z fundacji Lucky Horse , która dała wytyczne co do zmiany warunków tych koni ,oraz tego zeby polepszyc warunki ich bytowania ( w zalaczniku dołączam protokól z ich kontroli oraz zdjecia w jakim stanie sa konie ). Jednak stan zwierząt sie nie polepszyl ,było tylko gotrzej . Zaczeło dochodzic do kazirodzstwa między konmi.Postanowilismy działac . Po czasie adoptowalismy konia ze stowarzyszenia Serce Dla Magii i poprosilismy ich o pomoc w sprawdzeniu warunkow i stanu tych zwierząt".
Kiedy zostalismy poproszeni o pomoc, od razu zaczelismy dzialac. Pierwszą rzeczą było udanie sie do komisariatu Policji w Zabkowicach, oraz powiadomienie gminy . Opisalismy całą sytuację , że chcemy sprawdzić w jakich warunkach przebywaja zwierzęta . Nie została nam odmowiona pomoc. Na miejsce pojechalismy z Panem dzielnicowym , oraz Pania z gminy . Po przyjezdzie na miejsce i krótkim wywiadzie z włascicielami zaczelismy sprawdzac warunki . Bylo to okolo godziny 16 . W pierwszej kolejnosci poszlismy do koni. W srodku pomeiszczenia bylo pełno desek , cegieł , okien szklanych . Konie stały w jednych wielkich odchodach . Na padoku dalej leżał gruz . Zapytalismy czy konie mają dostęp do siana . Własciciel zabral nas do pomieszczenia obok gdzie lezalo kilka kostek siana .To byl cały zapas dla 13 koni . Wlasciciel wzial jedna z nich i rzucil konią . Siana nie bylo w ciagu paru minut . Nie byl w stanie odpowiedziec na pytanie o ktorwj godzinie konie dostaly posilek . Jedna z klaczy tam przebywających miala wyrazne problemy z oddechem . Zapytalismy czy kiedykolwiek weterynarz byl u koni . Wlasciciele odpowiedzieli ze nie. Na zapytanie czy konie zostaly odrobaczone odpowiedzieli ze jak najbardziej , jednak nie znalazl sie weterynarz ktory to potwierdzil . W drugim pomiesczeniu przybywaly kucyki ,fotografie ktore załączamy mowia same za siebie . W kolejnym pomieszczeniu przebywaly kozy . Od razu po wejsciu zauwazylismy ze jedna z nich cos jest nie tak , miala sparalizowane tylnie nogi. Wlasciciele upierali sie ze koza ma dopiero kilka godzin stąd ta dolegliwosc . Jednak po zdjeciach na profilu wlascicielki szybko mozna bylo ustalic ze kozy urodzily sie wczesniej i jest to klamstwo . Pani z gminy oraz Pan dzielnicowy wiedzieli w jakim stanie jest koza . Jedna z wolontariuszek od razu zaczęła szukanie numeru do weterynarza który przyjedzie z pomocą . Reszta koz lezala w gruzie,bądz za kratkami ktore mialy ostre elementy . Po wykonaniu kilku telefonow zaden z weterynarzy ktory uslyszal ze jest to interwencja nie chcial sie podjac przyjazdu , jednak po jakims czasie dodozwonilismy sie do Pana ktory zgodzil sie na przyjazd (dołączam fakture ). Zaczeła sie rozmowa z Pania z Gminy która na poczatku była za tym zeby zwierzeta stamtad wyjechały , widzialy warunki ktore nie poprawily sie przez tyle czasu a wrecz zagrazaja zyciu i zdrowiu tych zwierzat . Pan dzielnicowy zaoferowal sie pomocą w zwiazku z tym ze w zadnym z pomieszczen nie bylo swiatla , poprosil o pomoc straż pozarną . Wezwał rowniez wsparcie policji która robiła zdjęcia pomieszczen , zwierząt oraz budynków . Zaczela sie powazna rozmowa na temat tego ze zwierzeta maja odpuscic ten teren . W zwiazku z tym ze nie bylismy stamtad zapytalismy Pania z gminy cza ma podpisana umowe z gospodarstwem , gdzie ewentualnie mozna zabezpieczyc zwierzeta do czasu sprawy . Jest to obowiazek kazdej gminy , jednak ta sie z tego nie wywiazala .Zaoferowalismy sie pomoca i zadzomilismy do osrodka Cicho -Sza w Niedzwiedziu w którym znajduje sie stadnina oraz schronisko dla psów . Pani zaoferowala sie pomoca w przeytrzymaniu zwierzat oraz podala numer do ewentualnego transportu . Wszystko przebiegalo pomyslnie do momentu kiedy Gmina dowiedziala sie ze są odpowiedzialni za te zwierzeta i koszty ktore zostana zwiazane z ich utrzymaniem , transportem . Pani z gminy uciekła do samochodu w celu wezwania PIW . Ten jednak odmowil pomocy w pierwszym momencie tlumaczac sie ze gmina ma podpisana umowe z kims innym . Okolo godziny zajelo ustalenie z kim gmina ma podpisana umowe . Po okolo poltorej godziny na miejscu pojawiaja sie PAnie z PIWU które nawet nie maja zamiaru zamienic z nami słowa na temat tego co sie tam dzieje . Z krzywym spojrzeniem weszly do koni mowiac do wlascicieli : ,,Niech sie panstwo niczym nie przejmują , nie jestesmy tu od tego zeby zabierac te zwierzeta tak jak te fundacje " . Ku naszym zdziwienniu i oczekiwaniu pomocy panie z Inspekcji z kpiną w glosie stwierdzaja ze zwierzeta sa w swietnej kondycji . Ręce nam opadły , powiedzielismy ze jest koza która potrzebuje pomocy . Kiedy weszlismy do pomieszczenia w ktorej przebywaly kozy , ona lezala juz konająca na ziemi . Pani z PIWU ja podniosla ,mowiąz ze to nasza wina , ze zwierzeta zostaly przez nas wystraszone a wlasciciele nie mieli jak sie nia zajac przez to ze zajelismy im cenny czas . Wziela koze ktora nie trzymala juz samodzielnie glowy , poprosila wlasciciela o butelke i zaczela ja na sile poic . Słowa ktore zostaly skierowane do wlascicieli rowniez pozostawiaja wiele do zyczenia -,,niech Pani wezmie ta koze do domu a kiedy zdechnie prosze nas powiadomic w celu utylizacji zwierzecia". W koncu jedna z wolontariuszy nie wytrzymala . Zapytala czy mozna zamienic slowo . Pani z PIWU niechetnie udala sie do samochodu , gdzie pierwszym skierowanym pytaniem bylo : ,,MAm wrazenie ze jestem przez PAnia nagrywana " . Nastepnie najwiekszym problemem i rozczarowaniem bylo : ,,Zdaje sobie PAni sprawe ze moglabym siedziec teraz w domu z dzieckiem". Wmiedzyczasie wlasciciele kiedy zobaczyuli ze zwierzeta moga zostac im odebrane zadzwonili do handlarza który mial je wykupic . PAni z PIWU wraz z PAnia z gminy nie widząc w niczym problemu i chcąc nas zbyc powiedzieli ze osobiscie zajmą sie sprawą . Zapytalam kto odpowie za to jezeli zwierzeta w nocy zostana sprzedane . Panie zapewnialy mnie ze podpisza odpowiedni dokument z wlascicielami .PAni z gminy powiedziala ze jest juz dzisiaj pozno i ze jutro zacznie poszukiwania gospodarstwa do ktorego rzekomo mialy wyjechac zwierzeta poniewaz moja propozycja jest nie do przyjecia ze wzgledu na odleglosc i koszty transportu .Mimo tego ze PAni z PiWU byla do ostatniej sekundy bezczelna , zapewniala nas o tym ze zajma sie sprawa bo jest juz ciemno i nie jest to dobra godizna na wywoz zwierzat.Zgodzilismy sie na to . Okolo godziny 22 dojechalismy na komisariat w celu zlozenia zeznan , co rowniez dolaczam do w zalaczniku . Zwierzęta w Kalinowicach do dnia dzisiejszego przezywają tragedie , dalej tam przebywają a my zostalismy opisani jako zlodzieje :)


Stowarzyszenie serce dla Magii

data publikacji artykułu: 2020-02-24

Popularne teraz

Komentarze