2020-11-18 17:54 85282
Niestety, mimo dobrych chęci nie mogę o przychodni REKSIO napisac nic dobrego????.Moja sunia jak sie okazalo po 1,5 roku ma mastocytomę czyli nowotwor zlosliwy, ktory przerzucil juz sie na wezly chłonne.Pani doktor pomimo checi (tak sądzę, w co nie wierzę) leczyla ją maściami, ktorych mam naprawde duzo i ktore malo nie kosztowały.Jak mozna tak dlugo leczyć bez efektu, nie zlecic czy zaproponowac konsultacji chirurgicznej czy onkologicznej?Nigdy nie polecę Was nikomu!!!!.Po 1,5 roku niestety nie jest dobrze,szkoda tylko ,ze sama doszlam do tego by to skonsultowac z chirurgiem i onkologiem,Ze strony REKSiA nie padla taka decyzja.czy propozycja i gdybym leczyła ją tam dalej bylaby juz pewnie za Teczowym Mostem????.Pieniadze brać to nie wszystko, ale jak we wszystkich zawodach czlowiek musi sie szkolić, poszerzac swoja wiedze inaczej szkodzi-tak jak w przypadku mojej psinki????.Jest mi niezmiernie przykro ze tak się sie stało i PROSZE, UWAZAJCIE NA TA PRZYCHODNIE BO WYKONCZĄ WASZE ZWIERZAKI...????????????My walczymy z najlepszymi weterynarzami obecnie, ale ile wytrzyma to moja sunia nie wiem????
2017-11-23 22:17 84624
Szkoda, że pracownicy przychodni potrafią zaszkodzić biednym zwierzakom. Po sześciu dniach leczenia żółtaczki oraz uszkodzonej wątroby mojej kotki, kiedy wszystko wskazywało na to, że jest dobrze - brak wymiotów, brak biegunki, powrót apetytu oraz energii, a przede wszystkim pozytywne wyniki badań, kotce wstrzyknięto sterydy (podobno) wspomagające odporność, po których kotka padła. Po powrocie do domu zaczęła wymiotować, następnie nie mogła chodzić, doszło do krwotoku i niestety musiało dojść do uśpienia. Przykra jest świadomość, iż przychodnia Reksio wykorzystuje chore zwierzątka do zarabiania pieniędzy, a przy tym nie potrafi im pomóc. Z czystym sercem radzę się poważnie zastanowić czy na pewno chcecie Państwo, aby to przychodnia Reksio "leczyła" Wasze pociechy. Szczególnie, gdy trafią w ręce pani doktor Ani Malik, która podała ostatni zastrzyk mojej kotce.