Agresywny pies - po czym poznac 100% sukces??

Witam. Po lekturze kilku artykulow na panstwa stronie dot. Zachowan psow, szczegolnie pod katem zachowan agresywnych, przyznaje ze przeczytalam wiecej niz planowalam, a zeby poczytac jeszcze - dodalam strone do zakladek. Czyta sie lekko, milo, latwo i przyjemnie, a wszystkie najwazniejsze i wazne informacje sa zawarte, tak wiec chcialam po prostu napisac, ze caloksztalt prowadzenia strony bardzo przypadl mi do gustu. Nasunelo mi sie pytanie, jednak najpierw krotko przedstawie sytuacje, ktorej dotyczy. Jako handlowiec obsluguje schronisko dla zwierzat. Uwielbiam psy, i od razu znalazlam tam sobie swoja ulubienice - amstaffke po walkach psow, wiec wiadomo, ze szanse na adopcje suczka ma niestety slabe. Bycie moja ulubienica polegalo na tym, ze czesto, tzn. Zawsze gdy bylam w okolicy zajezdzalam by z gaja wyjsc na spacer. Tylko i wylacznie taki byl cel, nie pytalam o ewentualne zamowienie, nie mialam nic do podrzucenia z towaru. Jakis czas temu gaja pojechala do schroniska w innym miescie, z racji lepszych warunkow, tymbardziej, ze miala problemy z lapka, ktora niedawno zostala amputowana. I nie mialam pieska do spacerow. Przez jakis czas nie trafil do schroniska pies, z ktorym - jak ja to mowie - nawiazalabym wiez. Do polowy sierpnia. W polowie sierpnia zostal przywieziony owczarek dlugowlosy, nie wiem w jakim wieku, ale widac, ze mlody, pies, bruce. Gdy go zobaczylam, to moje kroki od razu skierowaly sie w jego strone, ale w momencie gdy zblizalam sie do klatki (spokojnym krokiem), to pies zaczal rzucac sie na mnie przez kraty. Pracownik slyszac, a zaraz widzac zdarzenie - przyszedl i uswiadomil mi, ze przywiozl psa wlasciciel, poniewaz bruce wykazywal agresywne zachowania wobec dzieci, ktore szybko zaczely dotyczyc rowniez rodzicow. Tak wiec pies agresywny, atakowal domownikow malych i duzych, wiec trafil do schronu. I w schronie ma zmienne nastroje, tzn. Ze potrafi byc chwile ok, czlowiek go glaska, a nagle pies atakuje i stan reki zalezy od przewidywania i refleksu osoby glaskajacej brucea, a dalszy etap to rzucanie sie przez kraty. Uparlam sie jednak, ze bruce mnie zaakceptuje i nie wyjade, dopoki nie zauwaze chociaz jakiegos znaczacego postepu w tej kwestii. Lubie wyzwania i trudne charakterki, zreszta sama mam silny, i zarazem ciezki oraz skomplikowany charakter, a dodatkowo fakt zaakceptowania przez psa agresywnego mojej osoby to wielka przyjemnosc i satysfakcja. Teoretycznie zastosowalam zla metode, co potwierdzaja wasze artykuly, jednak zaznaczam, ze zrobilam to swiadomie i w praktyce odnioslam sukces. Tak wiec bruce wyraznie wykazywal 100% agresji wobec mojej osoby, tyle ze nadal dzielily nas kraty. Pies caly czas swoje, a ja stanelam naprzeciw niego, nie za blisko, nie za daleko i - zaczelam patrzec sie mu prosto w oczy, w sposob wredny i pewny siebie, staralam mu sie pokazac, ze nie boje sie go, bo to ja rzadze, a nie on. O dziwo, wiele czasu nie zajelo etapowe, samodzielne (!), bo ja nadal tylko patrzylam prosto w jego oczy, uspokajanie sie psa. Coraz mniej rzucal sie, coraz mniej szczekal i warczal, zaczal na coraz dluzej schodzic na 4 lapy, zaczal odsuwac sie (nieduzo, ale zaobserwowalam takie zachowanie) od krat, az w koncu byl cicho i usiadl. Wtedy powoli podeszlam i na spokojnie zaczelam sie z nim poznawac. Chwile pozniej glaskalam go na totalnym luzie, a pracownicy schroniska nie mogli uwierzyc i pytali jak to zrobilam, ale chyba nie wierza mi, ze nastraszylam go robiac mine grozniejsza :) jak on za mna patrzyl gdy wyjezdzalam, az raz sie cofnelam! Przyjechalam po 2 dniach, i przez kilka sekund tak jakby mnie nie poznal i chwile sie rzucal, ale zaraz go oswiecilo, tak to doslownie wygladalo, i bylo ok. Kolejny raz bylam kilka dni temu, po tygodniu nieobecnosci. Poznal mnie od razu, liczylam na to, ale i tak bylam bardzo pozytywnie zaskoczona. Dostalam tez informacje, ze dzien wczesniej pracownik schroniska go glaskal i spotkal sie znienacka z proba ataku, cale szczescie zdarzyl zabrac reke. Przy mnie chlopak podszedl do klatki i zaczal go glaskac, i dlugo go nie poglaskal, bo bruce zaczal rzucac sie na niego. Wykorzystujac okazje podchodzilam do klatki i wolalam psa, ktory reagowal i dawal mi sie bez problemu poglaskac. Podczas tej sytuacji podchodzilam do psa 3-4 razy i za kazdym razem bylo w porzadku, a gdy odchodzilam to kontynuowal atak na pracownika. Pora na pytania:
"agresja ze strachu - . Głaskaniem po głowie, co pies potraktować może jako chęć zapanowania, dominacji nad nim". Ja glaskam go po glowie i delikatnie od noska do glowy i widze, ze pies bardzo to lubi. Jednak obserwowalam ten ostatni atak na pracownika, i zauwazylam, ze karol rowniez glaska go w tych okolicach, jednak on po doslownie chwili jest atakowany przez psa.
. Wiec, skoro ja moge, a inni nie, czy to znaczy, ze istnieja duze szanse, ze pies zaakceptowal mnie? Jesli tak, to w jakim stopniu teoretycznie zostalam zaakceptowana? Dla mnie sa to dosyc wazne informacje, poniewaz chcialabym w koncu zabrac brucea na spacer, i w sumie to chcialabym z tego spaceru tez wrocic, cala i zdrowa, z bruceem na smyczy ;)

drugie pytanie - od kiedy zobaczylam tego psa, to patrzac na niego widzialam, i widze caly czas, ze to bardzo madry pies. Mimo, ze tak to ujme - nienawidzi ludzi, to moim zdaniem bruce nie jest zlym psem. To jest pies bardzo madry, tylko potrzebuje odpowiedniego wlasciciela, ktory bedzie potrafil go poprowadzic i nie zmarnuje potencjalu, jaki bruce posiada. Ale wracajac do pytania: czy sa takie szanse, ze bruce czuje, ze np. Karol podejmujac proby oswojenia, mimo ze nie robi tego w sposob wymuszony, od niechcenia itp itd, to czy jest mozliwe, ze pies jednak wyczuwa, ze sa to karola obowiazki sluzbowe i nie ufa mu; a w moim przypadku czuje szczerosc tych dzialan, i szczerosc podejscia do niego, skoro przeciez jest psem, na którego czekalam, ktory bedzie "pasowal" do mojego charakteru, ktory bedzie wyzwaniem, ktory bedzie akurat mnie potrzebowal i sumujac to wszystko - bedzie czul szczera sympatie z mojej strony, szczera dobroc, szczerze poswiecony czas, i bedzie widzial szczera radosc, ze przyjechalam specjalnie i tylko do niego. Czy sa szanse, ze pies na jakis tam swoj sposob odczuwa, ze np. Karol twierdzi, ze zle mu z oczu patrzy; a ja sadze, ze po prostu mial glupich wlascicieli, a przy jego potencjale to bruce potrzebuje odpowiedniego wlasciciela z wlasciwym podejsciem, ktoremu bez problemu pozwoli zapanowac nad soba, ale podejrzewam, ze tylko i wylacznie jednej osobie jest w stanie sie podporzadkowac, inne ewentualnie moze zaakceptuje - z przymusu, a nie z checi. Bruce ma charakter, trzeba miec do niego indywidualne podejscie, by nad tym zlosnikiem zapanowac, ale to czyni z niego czyjegos najwierniejszego przyjaciela. Tak wiec - czy bruce czuje, ze ja w nim widze to, czego inni ludzie nie dostrzegaja? Czy jest mozliwe, ze odczuwa negatywnie krazace opinie wsrod wszystkich, ze jest psem agresywnym i koniec; i tak samo odczuwa, ze ja dostrzeglam w nim tyle pozytywnych cech, ze tak bardzo w niego wierze? Ze akurat moim zdaniem, to wcale nie jest pies wykazujacy zachowania agresywne. Uwazam, że agresja u brucea zostala rozbudzona przez glupote, glupie traktowanie i glupie reakcje wlascicieli. Artykuly na panstwa stronie zdaja sie potwierdzac moja teorie, wg ktorej agresja u psa byla stopniowo rozbudzana przez jakis okres czasu. Ponadto uwazam tez, ze agresywne zachowania w stosunku do wlascicieli brucea, i ich dzieci, nie byly ze strony psa forma ataku. Jestem pewna, po prostu jestem pewna, ze kolejny raz sprowokowany glupota ludzka - bronil sie. Tylko sie bronil. Jak wiele musial tam zniesc, i w zwiazku z tym - jak dlugo zbierala sie w nim agresja, ze stala sie jednym z podstawowych, a z pewnoscia najbardziej widocznym, elementem tego psiego charakteru? A ludzie patrza, a nie widza. Tak sobie mysle, ze chyba bruce musi czuc, ze ani przez chwile nie sugerowalam sie opowiastka wlasciciela o agresji psa, i ze nawet przez chwile nie uwierzylam, oraz nie zalozylam, ze to moze byc prawda. Musi tez czuc, ze patrzac na niego - ok, widzialam zawzietego zbuntowanego uparciucha, ale widzialam jednoczesnie, ze jest madrym i dobrym psem, ze nie przypielam mu etykietki jak wszyscy, ale zauwazylam to co z pozoru niewidoczne i postanowilam, ze nie odpuszcze. A bruce chyba czekal na osobe, ktora potrafi spojrzec inaczej niz wszyscy i zobaczy to, co ukryte w oczach gleboko za tym zlym spojrzeniem, i uwierzy w niego. I on musi odczuwac to wszystko, poniewaz jak juz ustalilismy omawiajac gest glaskania po glowie przez 2 rozne osoby - pogodzil sie, ze go zdominowalam (tym patrzeniem pierwszego dnia, na pewno), i tym samym (podobno) zapanowalam nad tym czortem. Jak to odnosi sie do rzeczywistosci?. Troche sie rozpisalam. Przepraszam. Bardzo wazny jest dla ten pies, zwlaszcza, ze mi jakos tam po swojemu - zaufal. Mysla panstwo, ze zachowanie psa pozwala mi na zabranie go we wtorek na spacer, bez obaw? Nie boje sie ewentualnego ataku i agresji z jego strony, przeciez wtedy spacer raczej nie mialby sensu. Pytam, bo moze na podstawie przeslanego przeze mnie opisu potrafia panstwo okreslic stopien akceptacji mojej osoby przez psa, i w ogole co ten psiak sobie mysli ;)
jakie mam szanse, ze podczas spaceru pies nie zmieni swojego nastawienia do mnie? (oczywiscie przy moim prawidlowym zachowaniu) bede pierwsza osoba, ktora z nim wyjdzie na spacer od kiedy trafil do schroniska (byl na wybiegu w miedzy czasie, akurat wejscie jest blisko jego klatki), tak wiec bedzie to tez pierwszy raz bez krat miedzy mna, a psem. I bardzo nie chcialabym sie rozczarowac, i nie chcialabym zeby bruce mnie zawiodl. Chcialabym z nim wrocic, dumna i nastawiona na kolejne wyjscie. Natomiast jezeli dopowiadam sobie cos, czego nie ma, i wcale to tak rewelacyjnie nie wyglada, i moje wnioski sa bledne, to zdecydowanie wole wstrzymac sie ze spacerem, tyle czasu ile bedzie trzeba, by byl to rzeczywiscie spacer, poniewaz jezeli mam isc tylko po to, by sie rozczarowac i z zalem podzielic opinie innych, i by bruce robil sobie pod gorke, to ja wole zostac przy odwiedzinach przez kraty. A z checia poznam opinie eksperta w temacie brucea, poniewaz pies zdecydowanie posiada bardzo konkretny charakter, wydaje mi sie, ze jest to rzadkie zjawisko, by pies mial taki charakterek, ze - mozna powiedziec - on dokladnie wie, czego chce.
:)

jak panstwo widza charakter tego psa? Jego zachowanie wobec mnie, oraz innych osob? Jak panstwo oceniacie moje dzialania i ogolnie stanowisko, jakie mam odnosnie tego psa? Czy maja panstwo jakies zalecenia dla mnie? Jakies porady? Sugestie? Cokolwiek? Bede wdzieczna. Jeszcze raz przepraszam, ze az tyle napisalam, to mialo byc krotko, zwiezle i na temat, ale nieswiadomie rozpedzilam sie. No, ale jest na temat, tak wiec mam nadzieje, ze jakos uda sie przebrnac w miare szybko przez moja zyciowa historie =)
dziekuje i pozdrawiam serdecznie. Julia

Odpowiedź

Witam Panią;


Odpowiem w punktach na Pani pytania (w kolejności tekstu):


1) "Ja glaskam go po glowie i delikatnie od noska do glowy i widze, ze pies bardzo to lubi. Jednak obserwowalam ten ostatni atak na pracownika, i zauwazylam, ze karol rowniez glaska go w tych okolicach, jednak on po doslownie chwili jest atakowany przez psa.
. Wiec, skoro ja moge, a inni nie, czy to znaczy, ze istnieja duze szanse, ze pies zaakceptowal mnie?" - istnieje szansa, że pies dopuścił Panią bliżej do siebie niż inne osoby, zakaceptował, co nie oznacza, że akceptacja wynosi 100%;


2)  "to czy jest mozliwe, ze pies jednak wyczuwa, ze sa to karola obowiazki sluzbowe i nie ufa mu; a w moim przypadku czuje szczerosc tych dzialan, i szczerosc podejscia do niego, skoro przeciez jest psem, na którego czekalam, ktory bedzie "pasowal" do mojego charakteru, ktory bedzie wyzwaniem, ktory bedzie akurat mnie potrzebowal i sumujac to wszystko - bedzie czul szczera sympatie z mojej strony, szczera dobroc, szczerze poswiecony czas, i bedzie widzial szczera radosc, ze przyjechalam specjalnie i tylko do niego. " - pies wyczuwa nastawienie - to z pewnością, lecz nie w kategoriach, że "Pani robi to dla niego a pracownik schroniska nie" - to co wie, to że Pani się go mniej obawia niż pozostałe osoby podchodzące go niego z rezerwą;


3) "jakie mam szanse, ze podczas spaceru pies nie zmieni swojego nastawienia do mnie? (oczywiscie przy moim prawidlowym zachowaniu)" - niestety nie widząc psa i Pani nie jestem w stanie określić szansy na pozytywnie zakończony spacer, gdyż to zależy od psa i od Pani, pies może zmienić nastawienie w mgnieniu oka, jak Pani na to zareaguje? Nie wiem, a ten fakt jest bardzo istotny, aby określić powodzenie całej akcji;


4) "jak panstwo widza charakter tego psa? " - i tu jest sedno sprawy, nie jestem w stanie określić całkształtu charakteru psa, gdyż nie mam możliwości bezpośredniej oceny zwierzęcia. To co mogę wnioskować na podstawie Pani opisu to fakt, że jest nerwowy i nie ufa ludziom;


5) "Jak panstwo oceniacie moje dzialania i ogolnie stanowisko, jakie mam odnosnie tego psa?" - nie posilę się o ocenę Pani działań, gdyż nie byłam ich świadkiem a sama relacja jest tylko opisem konkretnych czynności, które przyniosły taki a nie inny skutek;


6) "Czy maja panstwo jakies zalecenia dla mnie? Jakies porady? Sugestie? Cokolwiek?" - nie będzie to porada tylko raczej zastanowienie się: jaki cel Pani przyświeca? co chce Pani osiągnąć? Odpowiedź na to jest podstawą dalszych działań. Czym innym będzie bowiem chęć adopcji trudnego psa, wyprowadzenie go z problematycznych zachowań, podarowanie mu Domu Tymczasowego, czym innym chęć cyklicznego wyprowadzania go na spacery, kiedy przebywa w schronisku. Czy chodzi o modyfikację psich zachowań, by zwiększyć jego szansę na adopcję, czy raczej o swoiste "wyzwanie" jakie stanowi możliwość kontaktu i nawiązania relacji z tego typu "trudnym" psem?


Poddaję do przemyślenia. Pozdrawiam. K. G

  • Odpowiedzi udzielił:

    Konsultant portalu vetopedia.pl